11.07.2019

Od Eliotta - Event

    Przesiadywanie w pracy do późnej godziny nie było ani trochę w porządku, a przynajmniej zdaniem Eliotta, który to wolałby wrócić do swojego czworonogiego przyjaciela, albo zapodać jakieś nowe składanki w klubie na rogu. Zamiast tego musiał stać za kasą i z nudów układać kolorystycznie kostki do gitary. Właśnie kończył, gdy z zaplecza wyparowała Kelly z telefonem w ręku i zdezorientowaną miną. Blondyn tylko zjechał ją spojrzeniem, po czym przyjął słuchawkę, którą przekazała mu współpracownica. Ogłoszenie wydukane przez telefon sprawiło, że spoważniał chociaż dobrze wiedział, że w końcu zadzwonią. Przytaknął tylko szybko i rozłączył się, po czym wymijając ciemnowłosą w przejściu udał się po kurtkę. Dziewczyna nadal stała z bardzo dziwną miną, ale Eliott nie wiedział czy może jej coś powiedzieć, więc wolał trzymać gębę na kłódkę.
- Muszę wyjść i mogę nie wrócić już dzisiaj. Będę do ciebie dzwonił w razie czego, wybacz Kell - wzruszył ramionami i szybko opuścił budynek od razu okrążając go, żeby dostać się na parking.
Wsiadł do auta i jak najszybciej udał się w kierunku akademii, do której nigdy nie uczęszczał, ale dobrze znał jej położenie. Sklep muzyczny, w jakim pracował nie był tak daleko, więc minęło kilka minut, a parkował już pod szkołą. Na parkingu było całkiem sporo aut, przez co domyślił się, że ta sprawa będzie grubsza. Wysiadł i od razu skierował się do środka, gdzie szybko odnalazł salę, na której miała odbyć się ta cała niedorzeczność. Schował ręce w kieszenie kurtki i nieco się garbiąc dotarł do krzesła umieszczonego raczej na tyłach sali. Usadowił się wygodnie czekając na najgorsze.
Podczas przemówienia ciężko było mu się skupić, gdyż stres wywoływał głosy na wolność i drąc się w głowie Eliotta, nie pomagały mu wcale. A wiedział, że zrozumieć i zapamiętać musi możliwe każdą podaną informację. Starając się rozproszyć jakoś ujadające dusze rozejrzał się po sali, gdy usłyszał już nazwiska członków swojej grupy. Kojarzył z tej całej listy tylko jedno, które na dodatek wypowiedziane było podwójnie. W końcu spośród morza głów wyłapał czuprynę Ahstona, z którym na dodatek udało mu się załapać kontakt wzrokowy. Odruchowo uśmiechnął się wyobrażając sobie już jak ich dwójka współpracuje w jednej drużynie. To nie mogło skończyć się źle, a wręcz przeciwnie zapowiadało się na spektakularną akcję. Kolejnym obiektem obserwacji blondyna był starszy chłopak siedzący obok Asha, który jakby czymś urażony przykleił się do niego. Bez dwóch zdań byli to bracia do tego o całkiem dobrych relacjach. Nie można było tego powiedzieć niestety o bracie Eliotta, z którym nie wiadomo nawet co się obecnie działo. To nic, widok tamtego rodzeństwa i tak poprawił mu nieco humor, a głosy odpuściły i zajęły się własnymi sprawami. Siedział tak i wyczekiwał już tylko końca, bo szczerze trochę się nudził. Owszem, sprawa była poważna, ale on nawet w takiej sytuacji nie umie wczuć się w odpowiedni nastrój. Matka zapewne skarciłaby go za taką olewkę, ale już dawno jej nie było i nie miał kto ustawić chłopaka do pionu. Eliott z trudem wysiedział do końca, a gdy Pan Robin zszedł ze sceny, on poczynił to samo i od razu wyszedł na zewnątrz. W pomieszczeniu było już zdecydowanie za dużo zapachów i gorącego powietrza, żeby mógł wytrwać tam chociaż sekundę dłużej. Na korytarzu cieszył się przyjemnymi powiewami wiatru wpadającymi przez okno w spokoju czekając na resztę swojej grupy. W dość krótkim czasie cała ich piątka stała już w swoim gronie, a Eliott wymieniał nieco przejęty uśmiech z jedynym swoim znajomym, czyli Ashtonem. Blondyn tylko wysłuchiwał co mają do powiedzenia nowi znajomi, a sam rozmyślał o tym, jak będzie wyglądała cała ta misja. Nie wiedział z jakimi bestiami się zmierzą, ani na ile sprawdzą się umiejętności Eliotta, ale jednego był pewien. Jego życie jak dotychczas było strasznie monotonne i nic wielkiego się w nim nie działo, ale jeżeli miałoby być zagrożone i wisieć na włosku, to przynajmniej podczas odlotowej misji. Chłopakowi zawsze marzyła się śmierć będąc bohaterem i jakoś przyczynić się do lepszego jutra nawet, jeżeli sam nie będzie mógł z niego korzystać.

Phoebe, twoja kolej

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics