27.07.2019

Od Manon CD Connora

     Zmarszczyła brwi wgapiając się w szklankę soku i powolnym ruchem mieszała w nim kostki lodu. Nie podobał jej się fakt, iż ona nic nie może z tym zrobić, gdyż jest tylko bezbronnym człowiekiem, a Connor musi borykać się z takimi problemami. Postanowiła jednak na razie o tym nie myśleć i sięgnąć po telefon, który podał jej chłopak. Faktycznie miała kilka nieodebranych połączeń od siostry, a nawet babci, co ją zdziwiło. Na pewno coś musiało się stać. Zaniepokojona wybrała numer do siostry i nie musiała nawet długo czekać, aż ta odbierze.
- Suzz? Coś się stało? - zapytała niepewnie powoli prostując plecy.
- Tak! Stało się - wydukała do telefonu, przez co jej głos był niewyraźny - Kiya uciekła!
Manon od razu się rozluźniła i wypuściła powietrze z ulgą. Jej siostra potrafi ją nieźle nastraszyć, a oczywiście ucieczka kota to już koniec świata. Żeby tylko mała wiedziała co się działo u starszej siostry.
- Matko... Jak to uciekła? Przecież babcia mieszka w bloku - odparła zirytowana.
- Ale mieszka na parterze i Kiya uciekła przez otwarte okno! Albo przyjedziesz teraz i pomożesz mi jej szukać albo powiem babci, że zalegasz z kieszonkowymi - zawarczała do słuchawki, po czym od razu się rozłączyła.
Niby jest młodsza, a potrafi nastraszyć Mann bardziej niż ktokolwiek. Blondynka odłożyła telefon i ukryła twarz w dłoniach cicho wzdychając. Poprawiła grzywkę i zerknęła na Connora, który obserwował ją pytająco. On zdecydowanie miał większe problemy na głowie.
- Kot jej uciekł - zaśmiała się cicho odstawiając szklankę na stolik - Niestety muszę już iść, bo jak jej nie pomogę to po mnie.
- Pomogę wam - odparł od razu podnosząc się na proste nogi.
- Nie ma mowy - Manon stanowczo pokiwała głową i naciskając na ramiona bruneta, posadziła go z powrotem na kanapę - Musisz odpoczywać i się kurować. Zadzwonię wieczorem, a ty postaraj się do tego czasu nie wpakować w żadne kłopoty.
- Dobrze, mamo - przewrócił oczami i lekko się uśmiechnął obserwując jak blondynka zabiera swoje rzeczy i udaje się do drzwi.
- Do zobaczenia - pomachała mu stojąc u wyjścia i ruszyła po schodach w dół.
     Wchodząc do mieszkania babci od razu zauważyła szlochającą siostrę, którą staruszka usiłowała pocieszyć. Manon ucałowała babcię w policzek na przywitanie i ukucnęła przy młodszej dziewczynie wycierając jej łzy z policzków, na co ta odepchnęła jej ręce i natychmiast wstała.
- Co tak długo?! Kiya pewnie zdążyła się już gdzieś zgubić, a może nawet ktoś ją porwał. Lub samochód ją rozjechał! - wykrzyczała wkurzona Suzzie.
- Suzz, tylko spokojnie! Już idziemy jej szukać. Przecież wiesz, że nie lubi się ruszać, więc pewnie gdzieś przysnęła - uspokoiła ją dziewczyna i przeczekała, aż siostra się ubierze.
- To moja wina. Zostawiłam otwarte okno na noc, a rano już jej nie było - odparła zmartwiona staruszka stając w przedpokoju.
- Nie obwiniaj się babciu. Z tym kotem to nigdy nie wiadomo - starsza poklepała ją po plecach - Miłego wieczoru - dodała na pożegnanie i obie siostry wyszły z mieszkania.
Manon musiała taskać ze sobą wielką torbę Suzzie, bo właśnie takie zabiera się na jedną noc, prawda? Młodsza za to poszła przodem rozglądając się uważnie po wąskich uliczkach i śmietnikach. Szły tak kilka dobrych przecznic, kiedy Mann zaczęła tracić nadzieję na odnalezienie małej, białej kotki w środku miasta. Jej jedynym dobrym pomysłem było sprawdzenie w parku, który był bardzo blisko bloku babki. Zaproponowała siostrze poszukiwania w tamtym miejscu, a za jej zgodą obie ruszyły w tamtym kierunku. Park był już prawie pusty, gdyż zaczęło się ściemniać, a ludzie woleli spędzać chłodne wieczory w domu pod kocem i przy kominku. Manon sama  wolałaby teraz ułożyć się w ciepłym łóżku, ale musiała szukać durnego kota. Gdy dziewczyny zaszyły się w parku, Suzzie od razu zniknęła za drzewami nawołując imię jej kotki. Blondynka za to przysiadła na jednej z ławek, gdyż chciała chwilę odsapnąć. Dookoła poza krzykami Suzzie, nie było nic słychać, ale gdy po chwili usłyszała ciężkie dyszenie za plecami, wiedziała, że nie jest sama. Powoli odwróciła głowę, a widząc trzy ciemne sylwetki głośno przełknęła ślinę. Gwałtownie wstała z ławki cofając się do tyłu o kilka kroków, ale i tak nie zdążyła daleko uciec. Wysoki obcy ubrany na czarno, pokierował swoją lodowatą rękę do jej szyi lekko ściskając, ale na tyle żeby Manon czuła trudności w oddychaniu.
- Myślisz, że nie wyczuliśmy ciebie u tego mutanta? - parsknął ochrypłym głosem, a dziewczyna dostała przez to gęsiej skórki - Nie myśl, że nic tobie przy nim nie grozi. Za twoją słodką buźkę na pewno odda nam co nasze - zaśmiał się obrzydliwie, po czym puścił jej szyję na tyle szybko, że zdążyła upaść na ziemię.
- Manon? - usłyszała głos siostry i mimowolnie odwróciła głowę w tamtą stronę.
- Suzzie nie podchodź! Uciekaj! - wystawiła rękę w jej stronę, ale gdy zauważyła zakłopotaną minę siostry, wróciła spojrzeniem do trzech postaci.
Na ich miejscu nikogo nie było, a po sobie zostawili tylko przerażający dreszcz na ciele dziewczyny. Blondynka przetarła czoło i wstała starając się udać, że nic dziwnego tutaj przed chwilą nie zaszło. Siostra podeszła do niej i uniosła białą kotkę, którą najwidoczniej udało jej się znaleźć. Tym lepiej, bo po tej akcji Manon nie miała zamiaru dalej zostawać w parku, ani chociażby na widoku. Zabrała torbę z ławki i przytulając siostrę do siebie ruszyła na najbliższy przystanek. Miała zadzwonić do Connora, ale co ona mu powie? Nie chce sprawiać mu kłopotów, a żeby nie stała mu się kolejna krzywda, najlepiej będzie jak straci z nim kontakt i sama będzie lepiej uważać. Jeżeli trupy ją porwą i zwabią tym samym bruneta, Manon nigdy nie wybaczy sobie jeżeli chłopak oberwie usiłując ją uratować. Nigdy, bo jest tylko żałosnym człowiekiem bez żadnych mocy i umiejętności samoobrony.

Connor? Wybacz, że długo czekałeś :<

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics