15.07.2019

Od Ashtona CD Taigi

Jak trudne może być polowanie, pomyślał na początku swej podróży w głąb lasu, aby znaleźć, jak to było powiedziane, coś normalnego do jedzenia. Po długim czasie przesuwania się między drzewami jak najciszej był w stanie już czuł, że nie jest stworzony do takich rzeczy. Był prostym człowiekiem, tudzież czarownikiem. Chodził do sklepów i restauracji po jedzenie, a nie ganiał za nim po zmierzchu, jak nie już w środku nocy. Musiał jednak zdobyć cokolwiek, bo i jemu już nieco mruczało coś w brzuchu, a kawa, jaką wypił, była tylko dalekim wspomnieniem. Jakimś cudem powstrzymał się przed tęsknym westchnięciem i usiadł pod jednym z drzew, rosnącym na pagórku ponad dolinką. W palcach przewracał granatowy płomień, czekając, aż tylko coś się poruszy w przestrzeni w dole.
Nie wiedział, ile czekał, nim jego przyzwyczajone do ciemności oczy dostrzegły ruch. Zareagował instynktownie, wyprostowując dłoń w kierunku źródła dźwięku, bowiem dodatkowo usłyszał, jakby coś łamało swym ciężkim ciałem drobne patyki. Ognisty pocisk przeleciał między smukłymi pniami, rozświetlając je wraz ze swym ruchem, aż ostatecznie wbił się w samą pierś czegoś, co wyglądało jak obdarzony dwiema parami rogów jeleń. Zwierzę wydało z siebie wysoki kwik, po czym spróbowało uciec, ale języki ognia ogarnęły jego ciało, przez co ten runął martwy na cukrową trawę. Chłopak poderwał się z ziemi i zbiegł do swojej ofiary. Widząc w świetle płomieni martwe oczy, poczuł, jak jego serce zaczyna miotać się gwałtownie w piersi. Nigdy nie zabijał tak dużych zwierząt. Jedynie kury, gołębie, jeden kozioł czy szczury, jeśli potrzebował krwi do rytuałów bądź obrządków religijnych. Im dłużej patrzył się na ciemny zarys jelenia, tym bardziej uświadamiał sobie, iż będzie musiał ubrudzić swoje ręce, gdyż nie znał zaklęcia do ćwiartowania innych istot, a jedynie do przywołania na chwilę widmowego ostrza. Z resztą, musiał oszczędzać energię magiczną na rytuał Daru Ziemi, jaki miał, jeśli się oczywiście powiedzie, zagwarantować jemu i Taidze źródło pitnej wody. Dlatego, chcąc nie chcąc, chwycił stworzenie za rogi i zaczął je ciągnąć do obozu, z którego biła słaba (jednak jakaś nadal) łuna. Taiga siedziała przy ognisku, ale podniosła głowę, gdy usłyszała szelest leśnej ściółki. Czarownik rzucił truchło na wolny skrawek ziemi między kamienną otoczką a przewalonym pniem, na którym zmęczony usiadł.
— Czyli mamy jedzenie, ale kto je obrobi? — Kobieta obejrzała przyniesione ciało, zatrzymując się dłużej na ranie po ognistym pocisku na piersi stworzenia. Ash wzruszył ramionami.
— Mogę to zrobić. Tylko potrzebujemy też wody. A nie rzucę dwóch wymagających zaklęć naraz. Dlatego, co wolisz? Wodę czy jedzenie?
Brunetka zamyśliła się na chwilę. Nie słysząc odpowiedzi, nastolatek z westchnięciem wstał z drzewa, przywołując do rąk migoczące ostrze. Aby nie nabrudzić, zaczął przeciągać zwierzaka nieco dalej od obozu. Akurat w chwili, gdy wchodził między drzewa, Taiga odchrząknęła, więc chłopak zerknął na nią przez ramię.
— Nauczysz mnie tego zaklęcia, a ja odprawię rytuał — powiedziała, na co ciemnowłosy uniósł brwi. Nagiko przewróciła oczami i podeszła do Crowley'a.
— Też jestem czarownicą. Nie powinno być problemu, abym rzuciła jakiś tam czar, tak? Więc pokaż mi go, a potem wracaj do bawienia się w bebechach.
— Całkiem dobra myśl — przyznał młody Aleister, puszczając rogi, a następnie prowadząc Taigę na poletko przy szałasie. Po drodze zerwał dwie gałązki, jakie zgiął na kształt różdżek. Te podał kobiecie.
— Przejdź się tutaj i patrz, czy się nie zginają na kształt krzyżyka. Wskażą miejsce, gdzie jest żyła wodna. Gdy to zrobisz, przeciągnij na to miejsce kamień, po czym skup się. Jak umiesz uwalniać energię, narysuj nad tym miejscem taki znak — Ash wyciągnął ze swojej torby szkolnej marker i narysował symbol na wewnętrznej części dłoni niezadowolonej Taigi — Jak nie potrafisz, narysuj go na kamieniu i wyobraź sobie, że wyciągasz coś z ziemi. Druga metoda trochę potrwa, ale efekt jest ten sam. Pojawi się tu źródełko. Rozumiesz?
— Jak coś, to ci powiem — mruknęła pod nosem. Chłopak pokiwał głową i skierował się do zwierzęcia, próbując jako-tako je pokroić, a także nie zwymiotować na widok ciepłych, parujących w zimnym powietrzu jelit.

Taiga?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics