7.07.2019

Od Annabell do Lucasa

Był zimny piątkowy wieczór. Ulice miasta pokryte były lodem, a z nieba drobnymi płatkami sypał śnieg  prosto na głowy przechodniów. Ludzie ubrani po sam czubek nosa w grube swetry i  szaliki wpatrywali się tylko z poważnymi minami w zaśnieżony chodnik ignorując wszystko, co się działo wokół nich. W głowach panowało jedynie marzenie o łóżku i ciepłym kakao.
Annabelle tą chwilę umilała sobie grą w pokera w znanym z częstych zamieszek barze. Kominek, w którym płomienie subtelnie lizały kawałki drewna zapewniał przyjemny blask oraz darzył gości ciepłem, którego wszyscy potrzebują szczególnie w tę porę roku.
Osiłek siedzący naprzeciw brunetki podrapał się po łysej głowie marszcząc brwi. Wampirzyca uśmiechnęła się patrząc na wysiłek towarzysza. Jego twarz przybierała naprawdę zabawny wyraz, kiedy próbował myśleć. Po chwili namysłu wyciągnął dłoń, aby ułożyć układ kart, a kiedy na stole ukazały się dwie pary oraz karta dodatkowa w postaci króla uśmiechnął się z satysfakcją.
-To chyba mój szczęśliwy dzień- stwierdził z przekonaniem zachrypniętym głosem
Jednak Bella szybko rozwiała jego wszelkie nadzieje na dzisiejszy sukces rozkładając na stole swoje karty. Dwie pary były wręcz identyczne jak przeciwnika, lecz zamiast króla do układu brunetki dołączył as.
-Chyba jednak nie, złotko- mrugnęła zalotnie przygarniając do siebie banknoty leżące przy mężczyźnie
Gdy tylko delikatne dłonie wylądowały na pieniądzach ich właścicielka poczuła mocny ścisk. Silne ręce pokryte aż po ramiona tatuażami ścisnęły nadgarstki kobiety, a jej oczom ukazała się bardzo niezadowolona mina.
-Oszukiwałaś- zarzucił ostrym tonem
-Grałam uczciwie- prychnęła wyrywając dłonie razem z pieniędzmi napastnikowi- Po prostu brak ci farta
-Nie będzie mnie byle baba oszukiwać!- wrzasnął podnosząc się z krzesła, które pod wpływem pchnięcia runęło z hukiem na ziemię
Hałas zwrócił uwagę wszystkich w pomieszczeniu. Mężczyzna, z którym Annabelle miała do czynienia słynął z awantur i licznych bójek zapewniając duży dyskomfort klientom jak i właścicielowi baru. Ludzie spoglądali to na siebie, to na zaniepokojoną obsługę, kończąc na mięśniaku i drobnej brunetce, która ku zdziwieniu wszystkich niezbyt się przejmowała gniewem bandziora. Zadowolona po przeliczeniu wygranych pieniędzy spojrzała w płonące od złości oczy z promiennym uśmiechem.
-Naprawdę?- zapytała zażenowana- Ogrywam tu wszystkich od tygodnia. Na co ty liczyłeś?
Dziewczyna niestety nie uzyskała odpowiedzi, a zamiast tego koło wspólnego stolika pojawiło się dwóch gości potężnej postury. Annabelle przewróciła oczami i z uśmiechem wstała od stołu. Nie zdołała się wystarczająco oddalić, gdy zatrzymał ją dźwięk przeładowanej broni tuż za jej plecami.
-Przecież wszyscy wiemy, że nie strze... - zaczęła
Wypowiedź brunetki przerwał odgłos strzału, a kula, która dopiero co opuściła lufę trafiła prosto w ramię wampirzycy pozostając głęboko w ciele. Momentalnie jasne oczy zaszły czerwienią, a dotychczasowy uśmiech przyozdobiły kły. Wydobywając wywołujący ciarki syk, Bella rzuciła się na jednego z mężczyzn trzymającego broń. Gdyby nie wampirze zdolności dziewczyna nie miałaby najmniejszych szans. Jednak lata nadnaturalnego życia wzmocniło ją i jej siłę. Objęła dużą głowę rękami i wykonując wprawny ruch skręciła jego kark. Mężczyzna padł sztywno na ziemię, ale nim Anna zdążyła zareagować poczuła mocne ciągnięcie za włosy. Osiłek szarpnął ją do tyłu i napinając pięść zamachnął się. Całe szczęście zdążyła wykonać unik i łapiąc napastnika za gardło, zatopiła kły w jego tętnicy. Zdążyła upić kilka kropel wyjątkowo obrzydliwej krwi, gdy pod lokalem zaczęły roznosić się odgłosy policyjnej syreny. Przez duże okna wpadły niebiesko czerwone światła, a do budynku z wielkim hałasem wpadło kilku policjantów. Brunetka spojrzała w kierunku wyjścia dla obsługi i podbiegając jeszcze do stołu, chwyciła gotówkę chowając ją za biustonosz. Wybiegła na mróz nie i oglądając się za siebie wbiegła w wąską uliczkę, wpadając przy tym na starszego pana, który poślizgnął się na lodzie i runął na zaśnieżony chodnik. Chwilę później brunetka zwolniła mając nadzieję, że udało jej się umknąć. Drogę pokonywała przyśpieszonym krokiem, a z jej ust unosiła się para na chłodnym, zimowym powietrzu. Już cieszyła się udanym dniem, gdy usłyszała w oddali szczekanie psów i radiowóz. Wyostrzając zmysł słuchu udało jej się wyłapać fragmenty rozmów jakie policjanci odbywali ze świadkami zdarzenia. Niestety, barmanka, klient baru, czy potrącony staruszek na rogu nie omieszkali się wspomnieć o wysokiej brunetce, która miała swój udział w całym zdarzeniu. Łapiąc głęboki oddech rozejrzała się po okolicy, w jakiej się znajdowała. Tuż obok była duża, opuszczona hala, która teraz robiła za mieszkanie bezdomnych, czy szczurów. Dziewczyna dostała się do środka przez wybite okno i z zadowoleniem stwierdziła, że dzisiejszej nocy hala nie robiła za noclegownie, co oznaczało brak kolejnych świadków.
Nie minęło pięć minut, gdy do ruiny wbiegł policyjny pies, a za nim wysoki, ciemnowłosy policjant, który z przygotowaną bronią przeszukiwał budynek. Nie miał jeszcze pojęcia, że osoba, której szuka znajduję się tuż nad jego głową,  pod sufitem na drewnianej, starej belce modląc się, aby ta nie załamała się pod jej ciężarem.
Lucas?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics