6.07.2019

Od Michaela CD Any

   Gdy słońce wychyliło się zza horyzontu, a wszelkie ptactwo, siedzące na balkonie, zaczęło głośno ćwierkać, Michael otworzył swoje zaspane oczy i wnet przypomniał sobie wczorajszy wieczór. Zaśmiał się pod nosem i przetarł twarz ciężko przy tym wzdychają, po czym zerknął na otwierającą się żaluzję w oknie balkonowym. Jasne promienie słońca od razu wdarły się do sypialni mężczyzny, przez co ten został zmuszony to wstania z wygodnego łóżka. Nigdy nie był typem lenia, więc ta czynność nie sprawiła mu żadnego problemu. Od razu skierował się do łazienki, w której dokładnie się umył i przebrał w domowe ciuchy, przy okazji nastawiając pranie. Ash już dawno poszedł do szkoły, przez co Mike mógł delektować się ciszą i spokojem w mieszkaniu, którą często zaznać w tych czterech ścianach. Po opuszczeniu łazienki, udał się do kuchni, gdzie najpierw podał jedzenie kotce, po czym później sam coś zjadł. Dopiero teraz zauważył jasną kartkę na blacie kuchennym, która trochę go zainteresowała. Podszedł do kawałku papieru i bez podnoszenia jej przeczytał zapisaną na niej treść.
— Dzisiaj w sali o tej samej porze.. Lena — mruknął półszeptem brunet, przy czym lekko się zaśmiał — Oj elfko, nie wiesz, na co się piszesz — dodał z cichym westchnięciem.
Oczywiście chodzi o trening walki na miecze, która odbyła się także wczoraj wieczorem, przez co demon tak bardzo czuł się zmęczony dzisiejszego ranka. W chwili obecnej chciał jakoś to zmęczenie wygnać ze swojego organizmu, jednak okazało się, że wczoraj nikt nie kupił kawy, przez co brunet został zmuszony do opuszczenia domu bez napoju bogów. Jednak to nie koniec świata, gdyż ten wpadł na genialny pomysł i postanowiła wybrać się do kawiarni połączonej z cukiernią, którą Lena tak bardzo zachwalała. Dobrze pamiętał jej adres, lecz nim wyszedł, odpowiednio się ubrał i doprowadził siebie do męskiego wyglądu, po czym windą zjechał na dół wieżowca i skierował się do swojej bawarki, która grzecznie stała w podziemnym parkingu. Może gdyby było trochę cieplej, mężczyzna zdecydowałby się ruszyć w końcu motocykl, lecz wiosna za kilka dni, więc postanowił poczekać na cieplejsze dni. Po wejściu do auta, wyjechał z parkingu i skierował się na konkretną ulicę, przy której ma znajdować się wcześniej wspomniany lokal. Było jeszcze wcześnie, lecz nie można było nazwać to porankiem, gdyż ulice miasta nie stały w korkach, a ludzi na chodnikach było znacznie mniej, niż na przykład o szóstej rano. Gdy w końcu brunet znalazł to, czego szukał, wjechał na pobliski parking i pieszo udał się do kawiarki, która już swoim wyglądem przyciągała klientów. Po wejściu do jego środka, ujrzał jasnowłosą kobietę za ladą, przez którą demon na chwilę wstrzymał oddech i delikatnie się uśmiechnął. Była czymś zajęta, więc nie zauważyła nowego klienta w lokalu, lecz gdy ten wspomniał o psie, który swoją drogą jest równie ładny, kobieta uniosła wzrok na mężczyznę i chwilę jakby zapomniała, co miała powiedzieć. Dopiero po chwili odezwała się spokojnym tonem.
— Co podać?
— Prosiłbym o.. kawę z mlekiem — odpowiedział brunet zerkając na niewielką tablice z napojami kofeinowymi — W większym kubku — dodał, widząc, że kobieta właśnie chciała o to zapytać.
Jasnowłosa przytaknęła z lekkim uśmiechem i zajęła się zamówieniem, natomiast brunet zerknął na czworonoga, który naprawdę wyglądał ciekawie i gdyby miał taką możliwość, wyczochrałby go za wszystkie czasy, no ale przy kobiecie nie wypada zachowywać się jak dziecko. Po za tym, Siwa mogłaby być zazdrosna, gdy wyczuje zapach innego zwierzęcia, gdzie Rav pewnie miałby to gdzieś. Demon lekko się uśmiechnął i wrócił wzrokiem na blondynkę, która uciekła spojrzeniem od bruneta, co z lekka go rozbawiło, lecz nie ukazał tego w żaden sposób.
— Ciekawie wygląda Twój towarzysz — rzekł ciemnowłosy spokojnym tonem — Że wcześniej tutaj nie przyszedłem — dodał z cichym westchnięciem — I jeszcze taka ładna Pani za ladą — zerknął na blondynkę z przyjaznym uśmiechem.

Ana.

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics