5.07.2019

Filip Jakub Lamber

AUTOR|| Hampi 2.0 on instagram
DANE || Filip Jakub Lamber
WIEK || Stuknęła mi ostatnio dziewiętnastka.
ZDOLNOŚĆ || Jestem Jaroszkiem. W dużym skrócie powinienem latać po polach i wciągać ludzi do błota. W nieco mniejszym skrócie, znudziło mi się dobre dziesięć lat temu, szczególnie że koleżkowie jakoś zaczęli się zmywać, a internet zrobił się dość popularny i wolałem uwalić swoje dupsko przy spiraconym San Andreas, aniżeli dalej robić za słowiańskiego demona. Bardziej niż na utrudnianiu życia zapitemu wujaszkowi, czy nielubianym dzieciakom, oddałem się pracom społecznym, to jest, przynoszę szczęście, pomagam gospodyniom, czy, ot, sadzę marchew. 
Swoją drogą, możecie oszczędzić sobie durnych pytań, oczywiście, że nikogo nigdy nie utopiłem i oczywiście, że zmieniam się w zająca. Zresztą, wyobrażacie mnie sobie jako bażanta?
KLASA || Naukowa. The Baked Muffins
APARYCJA || Sto i siedemdziesiąt siedem centymetrów czystego bożątka, piękna i tłuszczyku, szybko przetwarzanego na energię potrzebną do wkurwiania wszystkiego, co się rusza. Może też stąd jest go statystycznie mało i Filip należy do osób raczej szczupłych, z predyspozycjami do popadania w problemy związane ze zbyt niską liczbą na wadze. Niska masa nie pozwala mu nabrać tkanki mięśniowej, nad czym niezwykle jojczy i płacze, może też stąd objawiające się raz na jakiś czas etapy dotyczące niemożności zniesienia swojego wyglądu i wszechobecna niepewność. 
Stąd też ciemne, nieco zbyt duże ciuchy, które nie tyle, że są modne i przyjemnie kontrastują z bladym i wątłym ciałem nastolatka, co dodatkowo zakrywają wszystkie mankamenty, z którymi chciałby ukryć się przed światem. 
Naturalny ciemny blond dawno został zastąpiony rozjaśnionymi kudłami, czasem smagniętymi kolorem, czasem pozostawionymi w platynowym odcieniu. Zawsze jednak w roztrzepanym, artystycznym nieładzie, z przedziałkiem pośrodku i stylem tak paskudnie typowym dla edgy, smutnych chłopców, męskich wersji alternatywek. Tatuaże, które wykwitają jak grzyby po deszczu na skórze chłopaka, jedynie potwierdzają regułę. Przynajmniej miły dla oka ten miś na szyi. 
Z ciemnymi, wąskimi brwiami, błękitnymi ślepkami i dość łagodną buźką, bo nie zdołał jeszcze do końca dojrzeć pod tym względem, robi wrażenie chłopca ładnego, obdarowanego zawadiackim, nawet i szelmowskim uśmiechem i dziczą skrzącą się w jasnych oczach. 
Chociaż prawdą jest, że gdy trzeba, umie się odwalić, czy do tańca, czy do różańca, czasem nawet zrobi za rasowego zająca króliczka plejboja
CHARAKTER || Ah ten Andy Filip! 
Ludzie to takie zwierzątka, które, wydawać się mogło, były zaprogramowane na działania raczej inteligentne. Każde z jakimiś tam swoimi indywidualnymi cechami, które warunkowane były również przez otoczenie. Tymczasem Filipek zdaje się pod wieloma względami wybrakowany, a do tego przesadnie nadpobudliwy z raczej wolniej zderzającymi się kuleczkami i dobitnie głupkowatym uśmiechem wymalowanym na ładnej buźce. 
Żeby nie było, kompletnie obłąkany nie jest, jest po prostu w tym wszystkim dość specyficzny i czasem zapomina, że przed podjęciem jakichkolwiek kroków przydałoby się pomyśleć i rozważyć kilka opcji. Nazywa to byciem człowiekiem czynu i nawet jeśli spotyka się z raczej krzywymi spojrzeniami, gdy ktoś usłyszy to określenie, to nieszczególnie zdaje się tym przejmować i brnie w zaparte.
Urodzona drama queen kochająca zwracać na siebie uwagę, bo nie jest przecież ważne, jak o tobie mówią, byle o tobie mówili. Pędząc z zawrotną prędkością w centrum uwagi, porywa ze sobą tłumy, nie zawsze jednak w dobrym tego słowa znaczeniu, bo trzeba być szczerym, prędzej atencja, której się doczekuje, utrzymana jest w tonie czystego oburzenia, bądź zrezygnowania jego osobą, która zdecydowała się znowu popełnić jakąś gafę, rozgłośnić alarm z powodu jakiejś pierdółki, czy może jednak oskarżyć kogoś o kradzież, bo w końcu jego dwa centy zaległe od poprzedniego tygodnia.
Gdzieś między tym wszystkim znajduje czas na życie towarzyskie, porywanie ludzi na imprezy, czy okrzykiwanie się samozwańczym królem tindera i grindra, księciem udanego podrywu, czy właścicielem najbardziej czarującego uśmiechu w obrębie trzech stanów. Samotność mu nie doskwiera, co jednak nie zmienia faktu, że kolejna osoba do kółeczka wzajemnej adoracji by się nie przydała, szczególnie że przy każdej kolejnej okazji, wychodzi na to, że to sam Filip ląduje jako piąte koło u wozu, niespecjalnie chciane przez resztę paczuszki.
Dzieląc się ze światem własną miłością, czasem zapomina o swoich potrzebach i o tym, że jest jednak osobą dość uczuciową, a to połączenie nigdy nie ma prawa skończyć się dobrze.
Może też dlatego wychodzi, że jest jednak naiwny i namówić go na jakąś głupotę, nie jest wcale sztuką trudną, a co dopiero awykonalną. Wręcz przeciwnie, zazwyczaj dobrze się człowiek nie odezwie, a Filipek będzie już zwarty i gotowy do działania, nie myśląc nawet o tym, jak pomysł może być absurdalny, albo jak piekielnie może zaszkodzić jego osobie. Ku chwale siłom wyższym, dzięki odpowiednim kontaktom, udało mu się wyłuskać z wielu sytuacji i najdłużej przesiedział w areszcie cztery godzinki, ale jednak. Niesmak pozostawał.
ZAINTERESOWANIA || Mistrz wypieków, miłośnik słabych filmów, niespełniony barista i urodzony paladyn. Podlewając swoje ostatnie dwa kaktusy, stara się nauczyć grać na gitarze, nie mając absolutnie żadnego poczucia rytmu, błaga by program czytający „Hello world” w tym pieprzonym okienku w końcu zadziałał. Zdecydowanie najbardziej lubi podejmować się kolejnych wyzwań i przykładać próby do odnalezienia rzekomego hobby, co jednak okazuje się jednym, wielkim fiasko. Czasami zdawać by się mogło, że jedyne co mu idzie, to monotonne łupanie w minecrafta i projektowanie domów w simsach, na czym zdążył już zeżreć zęby. Słomiany zapał wcale mu nie pomaga, ale mimo wszystko próbuje, próbuje i jeszcze raz próbuje, bo a nuż zdobędzie w końcu swój cutie mark. 
PRACA || Uczy się, chociaż raz na jakiś czas robi w monopolowym na kasie fiskalnej, albo zapiernicza po nockach jako kelner na weselach. 
ZAMIESZKANIE || Jak bardzo by nie chciał, wciąż kłębi się w mieszkaniu wraz z rodzicami, chociaż usilnie walczy o własne mieszkanie, tłumacząc się krótszą drogą do szkoły, co przecież jest kwestią raczej istotną. 
POJAZD || Deskorolek i transport publiczny. Ale głównie Deskorolek.
RODZINA || Ogólnie rzecz biorąc, mój tatusiek, Jaruś, jest dość posrany, a na dodatek jest pieprzonym gliną, więc przyznam szczerze, adrenalinka umie mi podskoczyć. Mamusia, Weronisia, robi za nauczycielkę chemii w szkole, do której na szczęście nie chodzę. Gdyby nie ojciec, już dawno mielibyśmy małą fabrykę mefedronu.
Dziadków uznaję tylko ze strony mamy. Ogólnie jakoś od Wery strony mi rodzina bliższa, nie wiem, może dlatego, że więcej czasu z nimi przebywałem. W każdym razie Jadwiga i Zdzisław chyba już zawsze odbębnią dość istotną rolę w moim życiu.
PARTNER || Skrycie w miłości do b r a k d a n y c h schaftera. 
HISTORIA || Ogólnie to obstawiam, że jestem przygarnięty. Nie ma chuja we wsi, żeby takie coś miało prawo się urodzić, po prostu nie ma, no szukałem, nie znalazłem. Żebym był Kłobukiem, to spoko, ale Jaroszek? Przecie to nie tędy się tu pojawia. 
W każdym bądź razie gdzieś do piątego? Może szóstego roku życia smażyłem dupsko w Polsce, opiekowany przez dziadków. Fajnie było, dobrze to wspominam. Takie leniwe życie, szczególnie że babcia i dziadek to ze wsi bardziej byli niż z miasta. Już wtedy wiedziałem, że jest ze mną coś nie teges i zbyt dobrze do normalsów nie pasuję. Jak się raz zamieniłem w długouchego, to tylko mnie upewniło w przekonaniu. Już nawet babka na spotkania kółka gospodyń wiejskich nie zabierała. Smutno mi się zrobiło, lubiłem patrzyć, jak te stare, spracowane dłonie tkały, czy tam coś dziergały. Po tym, jak przestałem się pojawiać, skuteczność jakoś im spadła.
Tak, chyba każdy załapał do reszty, czym jestem i że zwyczajnie robię za dobrego duszka dla domostwa. Może też dlatego moi rodzice się o sobie przypomnieli i zwrócili uwagę, że w sumie młodemu może być dobrze w Seattle, tak, w, kurwa, Seattle, patrzcie państwo, jak się usadowili i ustawili.
To też jak smrodem byłem, dziadkowie wpakowali mnie ze złamanym serduszkiem do samolotu i pod opieką ładnego pana stewarda, zostałem przetransportowany do nowego domu.
Teraz gdy to mówię, rzeczywiście, wychodzi na to, że więcej w tym wszystkim interesu dorosłych, niżeli miłości do przybłędy, chociaż tu obstawiam, że zwyczajnie znaleźli mnie porzuconego podczas którychś wakacji. Czy czuję się z tym wszystkim źle?
Nie, oczywiście, że nie. Przecież mógłbym nie żyć, a tu proszę. Warunki dogodne. Ludzie mnie znoszą, przydatny też jestem. Znajomych nawet mam. Czego chcieć więcej?
HISTORIA ZDOLNOŚCI || Jak wyżej. Chyba od zawsze o tym wiedzieliśmy. Przynajmniej moja rodzina.
ZWIERZAK || 
INNE || 
× Zapalony fan Britney Spears
× Jeszcze bardziej papug
KONTAKT || Discord - >  susłon#9682
RANGA || Omega 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics