Freya nie wiedziała, co ma odpowiedzieć Kangsoo. Dawno już
powinna być w domu, a poza tym nie zwykła zostawać u obcych. Nie zwykła
cokolwiek z nimi robić. Nawet poznawać. Niewiele osób znała, większości nie
lubiła, a w tym mieście już zupełnie nie miała znajomych, jedynie siostrę.
Przygryzła wargę w zamyśleniu.
- Tylko chwila. Szybka kawa... albo herbata... czy co
innego.
Spojrzała na Azjatę, który wykonywał ręką ruch podnoszenia
filiżanki herbaty.
Akurat dzisiaj tyle nagle zaczęło dziać się w jej dość
samotnym życiu! Najpierw ojciec i jego wiadomość, zdjęcie, teraz to.
- No... - przeciągnęła ostatnią literę, cały czas się
wahając.
- Kilka minut! Kilka, dosłownie! - namawiał ją Kangsoo.
Czuła się dziwnie, nikt nigdy tak nie nalegał na zwykłe
spotkanie czy poznanie jej. Zrobiło się jej głupio, ze względu na wcześniejsze
niezbyt miłe zachowanie. Postanowiła zostać, choćby tylko po to, by nie urazić
swojego gospodarza, a przy okazji może uda się jej lekko podreperować swój
wizerunek w oczach nowopoznanego mężczyzny. Może jednak jeśli zostanie dłużej,
zdoła zawrzeć nową znajomość. Bądź co bądź warto spróbować.
- W porządku, okej. W sumie chętnie napiję się kawy. - odpowiedziała w końcu. Kangsoo zareagował na
jej słowa niezwykle radośnie i z zapałem. Zaprosił ją ręką do salonu, a sam
rzucił się by w miarę ogarnąć bałagan, jaki tam panował, jak zresztą wszędzie.
- Nie musisz tak sprzątać, spokojnie. Już i tak widziałam. -
zaśmiała się lekko. - Zresztą, ja potrafię zrobić gorszy bałagan, gdy czegoś szukam.
- zapewniła go siadając na sofie.
Freya wyjęła telefon i szybko napisała siostrze, co zaszło i
czemu uprowadziła jej psa na ponad dwie godziny. Kiedy skończyła rozejrzała
się, czy Pancake nie zdecydował się wyjść spod łóżka Kangsoo. A tak się
złożyło, że zdecydował i to nie z byle jakiego powodu. Dorwał się do trampka
mężczyzny i najwidoczniej stwierdził, iż jest on fantastyczną zabawką. Żuł go,
a od czasu do czasu decydował się na poszarpanie sznurówek.
Freya zerwała się i pognała w kierunku psiaka, by odebrać mu
but. Ten jednak poderwał się i zaczął uciekać. Kobieta zirytowała się momentalnie,
mając już serdecznie dość gonitw za szczeniakiem.
- Ty mały, wredny… Niech no ja cię tylko dorwę… Będziesz
siedział w kojcu przez tydzień… - powtarzała pod nosem klucząc między meblami za
małym pieskiem.
Kiedy w końcu go dorwała i zabrała mu obśliniony trampek,
Kangsoo skierował się już z kuchni w stronę stolika do kawy.
- Przepraszam za niego. Znowu. - westchnęła Freya, gdy Azjata
odkładał but i zamykał drzwi od sypialni.
- Nic się nie stało. Gdyby był porządek, nic by się nie
stało. To w końcu tylko szczeniak.
- No tak…
Usiedli i Freya powoli piła swoje latte. Pancake dostał
miskę wody, a teraz spał w kącie, wymęczony spacerem i przeżyciami podczas
niego. Zupełnie nie przeszkadzało mu, że jest w zupełnie obcym miejscu,
podobnie jak Freyi, jednak ta czuła się lekko nieswojo. Nie wiedziała zbytnio
jak ma zacząć rozmowę. Jednak wtedy odezwał się Kangsoo.
Kangsoo?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz