8.07.2019

Od Manon CD Connora

    Po usłyszeniu jakże poważnych zarzutów, blondynka tylko popatrzyła na niego spod byka, lecz zaraz cicho się zaśmiała i podniosła się siadając na łóżku. Popatrzyła na niego i wyciągnęła ręce poruszając powoli palcami jakby miała zaraz przystąpić do ich wcześniejszej zabawy.
- Nie chcesz zobaczyć na co jeszcze mnie stać - zmarszczyła podejrzanie brwi i naskoczyła na Connora, który nie zdążył w porę sturlać się z łóżka i jeszcze załapał się na kilka dźgnięć pomiędzy żebra.
Z jego ust wydobył się krótki jęk jakby nie spodziewał się, że dziewczyna jeszcze go złapie.
- Nie grab sobie droga damo, bo jeszcze cię z domu wygonię - pogroził jej żartobliwie palcem po czym poprawił pogniecioną przez zabawy koszulkę - Jesteś głodna? - dopytał po chwili zerkając na nią.
- Może trochę - odparła układając się na łóżku tak, że głowa zwisała jej, a jasne włosy dosięgnęły tym sposobem podłogi. Widziała teraz świat do góry nogami, a alkohol który uderzył jej do głowy nadal robił swoje. Trzeba przyznać, że dobrej głowy to ona nie miała - Chodzisz po suficie, hahaaa! - wskazała na niego palcem, który jednak zaraz opadł, bo nie dała rady utrzymać ręki w powietrzu.
- A ty chyba powoli odlatujesz - pokręcił głową i ruszył w stronę kuchni po drodze pstrykając Manon w odkryte czoło, które przeważnie skrywane było pod grzywką.
Dziewczyna cicho zachichotała po czym podniosła się do siadu i syknęła, bo niesamowicie zakręciło jej się w głowie. Będąc obecnie sama w sypialni przyjaciela, postanowiła się nieco rozejrzeć. Podniosła się na chwiejnych nogach i podeszła do biurka, gdzie leżały porozwalane pojedyncze szkice namazane zwykłym ołówkiem. Były niesamowicie realistyczne i dawały wrażenie wypukłych, jakby można było po nie sięgnąć ręką, a może to po prostu procenty trochę za bardzo uderzyły Mann do głowy. Nie wiadomo. W każdym razie wiadome było, że chłopak ma talent jak mało kto, a możliwe, że miał nawet lepsze do tego oko niż sama blondynka przez co szczerze zrobiła się nieco zazdrosna. Później spojrzała na parapet, na którym stały trzy puszki sprayu i przypomniała sobie piękny mural wykonany przez niego w centrum miasta. Była ciekawa, czy jeszcze gdzieś w mieście można znaleźć jego dzieła i czy były równie niesamowite co ten jedyny, który do tej pory widziała. Miała skrytą nadzieję, że Connor kiedyś pokaże jej resztę, a może nawet pozwoli jej popatrzeć jak tworzy. O wilku mowa! Brunet zawołał z kuchni, na co Manon odwróciła się i niebawem siedziała już na krześle przy małym stole. Na nim gościły dwa talerze pełne naleśników polane syropem klonowym oraz sok pomarańczowy w szklankach. Dziewczyna uwielbiała naleśniki, nie było co kłamać, ale trzeba przyznać, że pora na nie była dosyć dziwna. Spojrzała z podniesioną brwią na towarzysza, który tylko wzruszył ramionami i zabrał się do krojenia ciasta.
- No co? Na naleśniki jest zawsze pora - wyjaśnił jakby zupełnie nie rozumiejąc zdziwienia z jej strony.
W sumie co jej szkodzi. Po chwili również zabrała się za jedzenie jak się później okazało, przepysznych naleśników. Sprzątnęła je w kilka minut i zadowolona z dobrego posiłku popiła go sokiem pomarańczowym. Dopiero po chwili zorientowała się, że Connor przyglądał się jej z niezauważalnym uśmiechem jakby wcześniej chciał spytać, czy smakuje, ale sam już dobrze znał odpowiedź. Odwrócił po prostu wzrok w stronę zegara na ścianie i zrobił spore oczy.
- Późno już - stwierdził i zerknął na blondynkę, która podpierała policzek na nadgarstku powoli przymykając oczy.
- Tak, tak - ocknęła się i wstała chcąc wziąć talerz, ale chłopak ją wyprzedził i sam zabrał wszystko do zlewu - Nie zajechałam po żadne ubrania - przypomniała sobie po chwili klepiąc się w czoło.
- To nic, zajrzyj do mojej szafy i bierz co chcesz - pokiwał spokojnie głową i zajął się zmywaniem naczyń.
Manon ruszyła do sypialni, gdzie dotarła do szafy i od razu zauważyła w niej duży T-shirt z jakimś ciekawym motywem oraz przyduże krótkie spodenki, które na szczęście miały sznurek do ściągania. Wzięła ubrania ze sobą i poszła do łazienki przebrać się w jej pożyczoną pseudo piżamę. Gdy z niej wyszła, Connor urzędował już w jego pokoju przygotowując pościel do spania zapewne tylko dla dziewczyny. Obejrzał się na nią i widząc jej zdekoncentrowaną minę upewnił, że on zajmie kanapę w salonie.
- Nie, nie musisz. To przecież twoje łóżko i do tego jest duże. Na kanapie nie śpi się najlepiej, uwierz - zapewniła go przypominając sobie jak Suzzie spraszała masę koleżanek na nocowanie i zabierała Manon materac z łóżka, więc ta była zmuszona spać na kanapie, a dzień później budziła się cała obolała.
- Jeżeli nie masz z tym problemu - wzruszył ramionami dokładając drugą pościel, którą zrzucił na ziemię.
Dziewczyna pokręciła przecząco głową i zasiadła na swojej połowie łóżka, a czując pod sobą miękki materac dopiero poczuła jak bardzo jest zmęczona. Niby tylko oglądali filmy, ale ich późniejsza zabawa i nieustanny śmiech spuścił z niej nieco energii i teraz jedyne czego chciała to zapaść w głęboki sen. Nie czekając na Connora, który zerkał w między czasie do szafy ułożyła się wygodnie pod kołdrą i odwróciła w stronę chłopaka, który zdążył przebrać się w czarną bokserkę. Napotykając wzajemnie swoje spojrzenia z zakłopotaniem oboje odwrócili wzrok, a blondynka przewróciła się nawet na drugi bok wgapiając się w niewyraźne światło lampki nocnej. Czuła tylko jak materac ugina się pod ciężarem chłopaka, a potem nastaje głucha cisza, którą nawet się nie przejęła.
- Dobranoc, Connor - wyszeptała w poduszkę i wygodniej się do niej przytuliła.
Niestety nie wiedziała już czy brunet jej odpowiedział, bo zasnęła zanurzając nos w bluzce Connora, która pachniała wyjątkowo ładnie.

Connor? c:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics