Słuchałam, jak chłopak wymienia chyba wszystkie znane mu rasy, które
mają, chociaż minimalne połączenie z magią. Nie powiem, miałam ochotę
wybuchnąć śmiechem i po prostu wyjść, nawet jego ręka wyciągnięta w moją
stronę i gotowa do rzucenia następnego czaru nie zaszczepiła we mnie
najmniejszego strachu, wręcz przeciwnie byłam zaciekawiona, co ów młody
chłopak potrafi, skoro prąd przeszył moje ciało poprzez samo jego
dotknięcie, walka z nim zapewne byłaby ciężka, emocjonująca i nie jestem
pewna czy zwycięstwo stałoby obok mnie. Przypięłam małe karteczki na
tablicę korkową, były to wiadomości do pracowników, kiedy będzie
następny towar, a także co będzie się w nim znajdować.
- Nosisz się, co najmniej jakbyś był u siebie - Oparłam
się o biurko, dopiero teraz kierując swój wzrok na niego. Jego mimika
twarzy była niezmienna, przez co nie miałam możliwości, aby go
przejrzeć. - Po pierwsze to wszystko, co Cię tu otacza, należy do mnie - Mrugnęłam
pospiesznie, używając jednej ze swoich mocy. Nie chciałam, żeby ktoś
nas usłyszał, więc wygłuszyłam całe pomieszczenie, tak że byliśmy w
stanie usłyszeć tylko siebie. Odgłosy samochód zza okna, żarówka, która
obijała się o klosz, stare biurko, które pod wpływem mojego ciężaru
uginało się, wydając delikatne skrzypienie. Wszystko to umilkło i choć
my sami słyszeliśmy tylko nasze głosy, to Ci, co nawet chcieliby stać
tuż za drzwiami, nie usłyszeliby nic. Mimo iż nie interesuje mnie zdanie
i opinia innych, to ceniłam sobie prywatność i nie chodziłam z
bilbordem mówiącym, kim tak naprawdę jestem, a doskonale wiedziałam, że
bez prawdy lub walki stąd nie wyjdę.
- Nie interesuje mnie to i nie o to pytałem - Mruknął,
jednak tym razem jego twarz przybrała postać bardziej zaciekawionej,
wciąż bacznie mnie obserwując, z pewnością zauważył zmianę w naszym
otoczeniu.
- Gdyby nie fakt, że jesteśmy w kawiarni, nawet bym nie zamieniła z Tobą zdania - Westchnęłam ciężko, mówiąc to do siebie, aniżeli do niego. Podniosłam oczy ku górze, po czym spojrzałam na niego machając nogami. - Więc szczerość za szczerość i opuść tę łapę, bo zaraz sama zacznę używać magii wobec Ciebie i to nie takiej jak przed chwilą - Zmarszczyłam brwi, jednak jego ciało nie ruszyło się nawet o milimetr.
- Jaką mam pewność, że zaraz nie zginę? - Prychnął, tak jakby to, co powiedział, nawet nie było możliwe.
- Nie masz - Zaśmiałam się - Taiga Nagiko, czarownica - Przedstawiłam
się w końcu. Przez chwilę zapanowała zupełna cisza, aż nie westchnęłam,
nie było w moim stylu, aby się dopytywać kogokolwiek o jego dane,
jednak w tym przypadku byłam zbyt zaciekawiona, kim on jest. -
Wypadałoby, żebyś zrobił to samo - Nadęłam usta w niezadowoleniu - Gówniarzy jednak trzeba uczyć kultury.
- Ashton Aleister Crowley, czarownik - Wymruczał, na co skinęłam głową.
- Okej więc skoro już się znamy, to proszę, żebyś wyszedł z pomieszczenia gospodarczego - Zeskoczyłam
na ziemie, idąc powoli w jego kierunku, jednak on wciąż ani drgnął.
Zaczynałam mieć wątpliwości czy on aby na pewno mnie rozumie. Stanęłam
naprzeciwko niego, kiedy gwałtownie podniosłam rękę, szybko zrozumiałam,
że to był mój błąd. Chłopak nie zawahał się używać swoich umiejętności,
w ułamku sekundy zostałam odepchnięta pod ścianę, od której się
odbiłam, chociaż nie upadłam, to poczułam delikatne mrowienie w barkach.
Ułożyłam na nich dłoń, wykrzywiając usta w nieznośny grymas.
Tak
delikatny czar, który nie powinien zrobić mi tak naprawdę żadnej szkody,
okazał się bardzo silny, w tym momencie zdałam sobie sprawę z tego,
dlaczego się śmiał, mówiąc o swojej śmierci. Spojrzałam na niego i bez
słowa mrugnęłam, mówiąc w głowie jak mantrę kilka słów. Z cienia zza
szafy wyłoniły się dwa łańcuchy, łapiąc go za nogę, a także i rękę, z
której rzucił czar. Jedna z niewielu rzeczy, którą odziedziczyłam po
mamie, możliwość rzucania zaklęć bez ruszania się. Nim zdążył się
zorientować, co się dzieje, ja zdążyłam wyjść z pomieszczenia.
Ucieczka... Chociaż nie byłam z tego dumna, opanowałam ją wręcz do
perfekcji. Poprawiłam jeszcze włosy, wychodząc z pomieszczenia, a czas
rzucony jeszcze kilka sekund temu puścił, gdy tylko zrobiłam kilka
kroków w stronę lasku, zdecydowanie muszę poćwiczyć dystans mojej magii,
im jestem dalej od miejsca rzucenia zaklęcia, tym bardziej ono słabnie.
Wchodząc do lasu, ponownie poczułam znajomą mi już osobę. Niechętnie
odwróciłam się na pięcie, patrząc na chłopaka, któremu niektóre kosmyki
włosów zaczęły wychodzić z upięcia. Cień zaczął przesuwać się pod
naszymi stopami, był to jeden z moich żywiołów, nie chciałam walczyć, a
przynajmniej nie tutaj, jednak nie wiedziałam, co ma w głowie chłopak,
który dzierżył w sobie silną magię i ponownie stanął naprzeciwko mnie.
Ash?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz