9.07.2019

Od Taigi CD Iry

Wyjątkowo zostałam dzisiaj w kawiarni do samego końca, a co za tym idzie, zamykałam cały ten mój burdel. Spojrzałam w niebo, z którego spadały duże płatki śniegu. Przymknęłam oczy, uśmiechając się delikatnie, gdy tylko zimny, biały puch spotkał się z moją twarzą. Zazwyczaj jako transportu używam po prostu swojego samochodu, jednak raz na jakiś czas, gdy wiem, że mam nieco więcej pracy to wieczorny spacer do domu jest czymś w rodzaju relaksu i oderwania się od rzeczywistości, jakimi są tony papierków, użeranie się z pracownikami, klientami czy dostawcami. Czasami mam ochotę rzucić to wszystko i żyć jedynie ze swojej magi. Niestety to nie byłoby takie łatwe. Odganiając myśli o spokojnym życiu czarownicy, wróciłam do szarej rzeczywistości. Schowałam dłonie do kieszeni i chociaż lubiłam zimno, to pragnęłam schować się do własnego mieszkania, włączyć dobry film i przy lampce wina pomyśleć o tym, co muszę zrobić dnia następnego. W tej chwili stanęłam jak wryta, wypuszczając z ust ciepłe powietrze. Jeśli chce cokolwiek wypić, najpierw wypadałoby mi to iść kupić. Odwróciłam głowę w poszukiwaniu jakiegoś sklepu, w którym mogłabym się zaopatrzyć w czerwony trunek. Po chwili do moich oczu dotarł neonowy znak, który miał przyciągać zbłąkanych klientów, jednak dlaczego miałam w takim wypadku wrażenie, że jest zupełnie na odwrót? Niegdyś żywe kolory, teraz stały się wyblakłe, a jedna z literek od dawna wymagała naprawy. Poprawiłam raz jeszcze chustę na szyi i pewnym krokiem skierowałam się do wypatrywanego przeze mnie budynku. Chodziłam między regałami, aby odnaleźć regał z alkoholem. Po drodze złapałam za małą paczkę z żelkami, które były przeraźliwie twarde i jednocześnie figurowały na mojej liście najlepszych słodyczy. Kiedy tylko ujrzałam niewielką półkę z winami, odczułam wyraźną ulgę i w pewnym stopniu satysfakcje. Wybrałam mało znaną markę czerwonego wina i z delikatnym, ledwo widocznym uśmiechem podeszłam do kasy, gdzie stanęłam za średniego wzrostu dziewczyną o czarnych włosach. Patrzyłam w jakiś punkt, nie myśląc za wiele, jedyne czego teraz chciałam to zapłacić za zakupy i iść dalej do swojego małego mieszkanka. Niespodziewanie poczułam, jak jakiś gówniarz wpadł na mnie, a co za tym idzie również i ja poleciałam na kobietę znajdującą się przede mną. Nawet nie zwróciłam uwagi na wzrok młodej dziewczyny, tylko od razu zwróciłam się do szczyla, który stał za mną z paczką chipsów.
- Ślepy jesteś? - Warknęłam na niego, jeszcze tego by mi brakowało, żebym rozbiła swoją cenną butelkę - Przeproś, bo ja na pewno nie będę tego robić za Ciebie - Dodałam szorstko, odwracając głowę do klienta przede mną.
- Przepraszam - Usłyszałyśmy piskliwy i przestraszony głos dziecka.
- Nic się nie stało - Nieznajoma mruknęła cicho, wracając wzrokiem do swoich zakupów. Nie wiem dlaczego, ale zwróciła moją uwagę. Miała wyjątkową urodę, powiedziałabym nawet, że zbyt idealną jak na nasze realia. Nie miała czerwonych policzków, chociaż jest to normalna reakcja, gdy z dworu gdzie jest co najmniej minus 10 stopni, wchodzi się do pomieszczenia, gdzie jest około 20 na plusie. Idealnie biała cera, jak u porcelanowej laleczki bez żadnej skazy, nawet włosy pomimo opadów układały się wręcz idealnie. Zapewne ci, którzy nie mają pojęcia o magii, uważają ją za szczęściarę, której trafiły się dobre geny, jednak jeśli ktoś siedzi w tym świecie, wie doskonale, że nie jest człowiekiem i z pewnością jej rasa nie jest spokrewniona z moją. Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos ekspedientki, która patrzyła na mnie z podniesioną brwią, czekając, aż zapłacę. Dałam jej do ręki jeden banknot, nie czekając nawet na te kilka groszy reszty. Z daleka zauważyłam znaną mi już sylwetkę, a z uwagi na to, że szłam szybciej od niej, to po kilku minutach znalazłam się z nią na linii prostej, tak jakbyśmy szły obok siebie. Rzuciłam na nią wzrokiem i odsunęłam chustę z ust.
- Ładna iluzja, prawie dałam się nabrać - Mrugnęłam do niej z sarkastycznym uśmiechem.

Ira?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics