6.07.2019

Od Harriet CD Lucas

   Rozmowa jasnowłosej z mężczyzną przeciągnęła się do zmierzchu, czego oby dwoje kompletnie nie wyczuli, gdyż ci mieli sporo tematów do omówienia. To jednak zakończyło się wraz z zachodem słońca, po czym para znajomych opuściła lokal, natomiast brunet zaproponował kobiecie, że ten ją odprowadzi.
— Jest to niemożliwe — zaczęła i poprawiła swoją skórzaną kurtkę — Mieszkam za miastem, a tutaj stoi auto — dodała wyjaśniając.
— Więc, może innym razem udamy się na wspólny spacer — oznajmił delikatnie unosząc kąciki ust.
— W to nie wątpię — przyznała odwzajemniając uśmiech — Ale za to ja mogę podrzucić Cię do domu. Pogoda zaczyna się pogarszać, a metro strasznie się opóźnia — dodała spokojnym tonem i uważnie spojrzała na bruneta.
— Domyślam się, że nawet jak odmówię, to będziesz nalegać — mruknął Luc kończąc lekkim śmiechem. Jasnowłosa krótko przytaknęła — No dobrze. Prowadź więc — dodał z lekkim westchnięciem.
Para znajomych udała się od razu na parking, gdzie stało tylko jedno auto, a konkretnie szare audi kobiety, które pieszczotliwie nazywa szarakiem lub grafitem. Białowłosa wyjęła klucze z kurki i poprzez pilot otworzyła pojazd, którego światła zabłysnęły jasnym, pulsującym blaskiem, kończąc na świetle pozycyjnym. Oby dwoje zajęli swoje miejsca w aucie, a czując ciepło z nagrzewnicy audi, ci lekko wzdrygnęli. Po odpaleniu szaraka od razu wyjechali z parkingu i udali się tam, gdzie wskazał brunet. Podczas drogi nie mogło zabraknąć rozmów, które jeszcze bardziej rozbawiły parę, a tym samym umocniły ich znajomość. Mimo wszystko, Lucas należy do sopp, przez co białowłosa nie darzy go wielkim zaufaniem i gdyby ten zrobił coś złego względem niej, ta bez problemu mogłaby go "uszkodzić", a dokładnie, nie miałaby wyrzutów sumienia, gdyby coś mu zrobiła. Tego jednak nie robi, gdyż na razie mężczyzna nie stwarza żadnego zagrożenia, jednak uważnie obserwuje jego poczynania.
Gdy oby dwoje dojechali pod miejsce zamieszkania mężczyzny, ci zakończyli rozmowę i pożegnali się tak, jak przystało na znajomych, po czym Luc opuścił pojazd i skierował się do budynku. W tym czasie wampirzyca wyczuła spojrzenie gapiów z apartamentu oraz "osiedlowego monitoringu" siedzącego na dębowych ławkach. Z jednej strony była już do tego przyzwyczajona, z drugiej natomiast coś ją irytowało, przez co szybko opuściła kompleks budynków, pozostawiając za sobą głośny warkot silnika, który odbił się chyba o wszystkie budynki. Z takim pędem skierowała się do swojego domu, w którym zawsze jest bezpieczna, głównie przez barierę Nicodemusa, który zawsze chroni swoją wnuczkę. Z takim też lękiem dojechała do swojego miejsca zamieszkania i tam też się zamknęła, nie wychodząc nawet do garażu, który mi wszystko jest częścią domu.
      Większość następnego dnia spędziła na mocnym treningu, który pomógł jej zapomnieć o wczorajszym lęku, który to jeszcze dzisiejszego ranka ją dręczył. Po tym wszystkim wylądowała w wannie z ciepłą wodą i miała nadzieje, że już nic nie wyrwie ją dzisiejszego dnia. Gdy tylko usłyszała dzwoniący telefon, przeklęła dzień, w którym zawarła umowę z Sopportare, gdyż to właśnie oni wykonali do niej połączenie. Niechętnie je odebrała i przyjęła standardowe informację o wstawieniu się w ich siedzibie. Nie mając większego wyboru, ogarnęła się i ubrała zimowe, lecz lekko opięte ubranie, które dobrze wyglądało i było wygodne, co rzadko idzie w parze. Resztę czynności wykonała również szybko, lecz dokładnie, do czego miała już wprawę. Przy okazji nakarmiła zwierzyniec i opuściła swoją posiadłość.
Gdy policjanci widzieli szare audi wjeżdżające na parking policyjny, wiedzieli, że coś się szykuje, choć inni z wielką chęcią wsadziliby wampirzycę do więzienia i traktowali prądem, jak ostatniego mordercę. Pomimo tego, szybkim krokiem wbiła do biura kapitana i była gotowa ujrzeń kilku żołnierzy, lecz tym razem zauważyła tylko Lucasa oraz kapitana.
— Co tym razem? — mruknęła wampirzyca nawet nie zajmując miejsca siedzącego.
— Potrzebuję szpiegów — rzucił kapitan — Dwóch moich zniknęło podczas akcji i do dzisiaj nie mamy z nimi kontaktu.
— Dobrze, ja sama mogę się tym zająć — odparła krzyżując ręce na piersi — Nie chcę narażać ludzi.
— On Ci będzie potrzebny — westchnął kapitan — Będziecie musieli udać się na bankiet, w którym zaginęli moi szpiedzy...
Mężczyzna wyjaśnił im wszystko na ten temat, co zajęło im blisko pół godziny, natomiast Harriet zdążyła prawie pokłócić się z dowódcą, ale to już chyba żadna nowość. Bankiet ma odbyć się dzisiejszego wieczoru, więc para znajomych nie miała za wiele czasu. Oby dwoje udali się do szatni i tam czekali na zamówionych stylistów wraz z gotowymi ubraniami oraz sprzętem do podsłuchu.
   Gotowi do działania zajechali pod wielką salę, z którego wydobywał się dźwięk klasycznej muzyki, za którą Harriet za bardzo nie przepada. Pomimo tego, musiała tam wejść mając u boku Lucasa, który w garniturze wyglądał dość dobrze. Sama wampirzyca była ubrana w schludną suknię oraz wysokie buty.
— Zrobimy swoje i opuścimy to miejsce — mruknęła cicho kobieta i zerknęła na towarzysza, który lekko przytaknął.

Lucas.

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics